Kakaowe wafle najlepsze w Bieszczady
piątek, maja 06, 2011
Właściwie to te wafle są najlepsze na wiele okazji, a już zwłaszcza wtedy, gdy nie mamy piekarnika (albo gdy mamy, ale grozi wybuchem lub służy głównie do suszenia butów), a chcemy zrobić coś słodkiego. Co wielokrotnie było moim udziałem podczas studiów - ach, te krakowskie, wynajmowane mieszkanka :))
Przepis dostałam od Mamy :) i mimo, że jest tak prosty, nigdy nie zdołałam go zapamiętać dłużej niż na jedno popołudnie. Dziwnym trafem do niedawana (tzn. do tego wpisu) nie miałam go zapisanego, zawsze przed wykonaniem był telefon... Ostatnia edycja wafli była przygotowywana na majówkę w Bieszczadach - urozmaicenie dla czekolady i suszonych owoców. Sprawdziła się cudownie z poranną kawą z blaszanych kubeczków. Po wieczornym grillu również :)
Potrzebujemy andrut, paczkę kwadratową lub okrągłą.
- 2 jajka
- 1 szklanka cukru
- 1 kostka masła
- 2 spore łyżki kakao
Dodajemy kakao, podgrzewamy całość przez 5 min, od czasu do czasu mieszając.
Do masy wrzucamy pokrojone na kawałki masło, mieszamy do połączenia składników i dalej podgrzewamy sporadycznie mieszając przez 12 min. (W między czasie powinna się pojawić biała piana na masie - to normalne:)
Studzimy 5 min, gorącą masę rozsmarowujemy na andrutach. Całość obciążamy np. drewnianą deską i odstawiamy na parę godzin do lodówki. Kroimy :)
***
A tego roku w Bieszczadach...
8 comments
Piękna zdjęcia gór;) a takie wafle robiłam razem z siostrą jak byłam mała
OdpowiedzUsuńaż wstyd się przyznać, ale chyba nigdy nie miałam przyjemności być w Bieszczadach. mam nadzieję, że wkrótce to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńwczoraj zrobiłam podobne wafle, uwielbiam je :)
Uwielbiam Bieszczady, jeżdżę prawie co roku :)
OdpowiedzUsuńA wafle to fajny pomysł na prowiant w góry :)
Bieszczady, ach Bieszczady, mam je dwie godziny drogi samochodem, ale nie mam czasu pojechać i pooddychać wetlińskim powietrzem...
OdpowiedzUsuńMoże uda się w tym roku...
A wafle pamiętam z masłem, mlekiem w proszku i kakao...
potwierdzam, bieszczadzki poranek, herbatka, wafle i gazeta ;)) hmm miło powspominać
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda smakowicie.
OdpowiedzUsuńPo powrocie zjem wszystko!!!
Tak właśnie robiła wafle moja babcia. Krem w makutrze ucierała i dodatkowo przekładała jeszcze powidłami własnej roboty. Niezapomniany smak! A pochodziła z Sanoka :D
OdpowiedzUsuńŚwietne wafle do przegryzienia przy kawie!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że poświęcasz swój czas na komentowanie mojego pisania ;-) dzięki! ;-)