Bułgarski giuwecz - z jajkiem i salami
niedziela, stycznia 26, 2014
Giuwecz (czy też gjuwecz) to bardziej typ potrawy niż konkretny przepis: warzywa z mięsem zapiekane w glinianych naczyniach różnej wielkości. Tradycyjnie zdobione giuewcze to obowiązkowy element sklepów z pamiątkami dla turystów w Bułgarii. Stąd (właściwie to chyba z Melnika) mam i ja dwa pękate garnczki z pokrywkami, w sam raz do przyrządzenia ciepłej, zimowej kolacji.
Jest coś hipnotyzującego w ściągnięciu pokrywki z gorącego naczynia, takiego prosto z piekarnika, i uwolnieniu tych wszystkich zmieszanych aromatów ...
Ten przepis jest na indywidualny giuwecz, ale potrawa wyjdzie też w żaroodpornym naczyniu z pokrywką (składniki pomnożone przez liczbę osób). Koniecznie serwować ze świeżym chlebem, który będzie można moczyć w zbierającym się na dnie naczynia płynie :)
Giuwecz - z jajkiem i salami
Składniki:
- 1 łyżka pasty paprykowej (ostrej lub łagodnej w zależności od smaku)
- 2 łyżki drobno posiekanej cebuli
- 1/2 pomidora, obranego ze skórki, pokrojonego w kostkę
- 4-6 grubszych plasterków suchej kiełbasy typu salami
- pół czerwonej papryki, pokrojonej w grubą kostkę
- 2 łyżki wody
- 1/3 szklanki startego, twardego sera (oryginalnie kaszkawał)
- 1 jajko
- świeżo mielony lub tłuczony pieprz
- 1 łyżeczka siekanej pietruszki
- odrobina oliwy
Wykonanie:
1. Dno naczynia wysmarować (np. pędzelkiem) oliwą, nałożyć pastę paprykową, następnie w kolejności: cebulę, pomidor, kiełbasę, paprykę. Zalać 2 łyżkami wody, przykryć i wstawić na 40 minut do piekarnika nagrzanego do temp. 170 stopni.
2. Wyjąć z piekarnika - posypać wierzch równomiernie serem i rozbić na środek jajko, oprószyć pieprzem. Przykryć, wstawić z powrotem do piekarnika na 10 minut (aby jajko się ścięło).
3. Wyjąć ponownie, posypać pietruszką i serwować gorące.
***
Przepis z książki "Bulgarian Rhapsody" L. J. Forristal
Giuwecze w całej okazałości:
3 comments
I piękny garnek. Witam Cię w w akcji Gotowanie w naczyniach glinianych. Już zatwierdzam przepis :)
OdpowiedzUsuńGjuwecze naprawdę dają radę. Mam i wersję XXL (do przygotowania jednej, wspólnej potrawki), i wersje S (indywidualne). Przypomniałaś mi, że chyba najwyższy czas znowu wyjąć je z szafy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWłaśnie taki gjuwecz XXL jest na mojej liście zakupów :) następnym razem, Bułgario! :)
UsuńBardzo mi miło, że poświęcasz swój czas na komentowanie mojego pisania ;-) dzięki! ;-)