Co zjeść w Norymberdze i dlaczego kiełbaski (a przede wszystkim gdzie)?
poniedziałek, stycznia 26, 2015
Norymberga – niemieckie miasto mniejsze od Krakowa, ALE ma metro (ludność: 510 tys. vs. 760 tys.). Jej prawie cała średniowieczna zabudowa rynku została zniszczona podczas wojny, ALE przetrwała tam historyczna studnia, zwana piękną. Słynie z pierników, ALE mieszkańcy na co dzień częściej kupują drei in wegla – o tak, norymberskie kiełbaski mają swoją długą tradycję i trzymają się mocno zarówno w rankingu miejscowych fast foodów jak i w kartach dań restauracji. Doczekały się również swojej wystawy w muzeum! A norymberskie podejście do swojego lokalnego produktu powinno znaleźć się w zbiorze najlepszych praktyk dla urzędników od promocji miasta.
Drugie co do wielkości miasto w Bawarii swoją nazwę mogło wziąć od słowa „nuorenberc” (skalista góra), które to można odnaleźć w dokumentach cesarskich z 1050 r.
Natomiast norymberska kiełbaska na kartach historii pojawia się po raz pierwszy w 1313 roku – jest to zresztą pierwsza udokumentowana wzmianka o kiełbasie w całych Niemczech. Zaskakująco mała (około 9 cm), cienka i ważąca od 20 do 25 g. Nic dziwnego, że zawsze mowa jest o kiełbaskach, a nie o kiełbasie. Od 2003 r. jest chroniona prawem europejskim ( system ochrony regionalnych produktów rolnych w Unii Europejskiej), a 6 lat wcześniej w Norymberdze założono Stowarzyszenie dla Ochrony „Nürnberger Bratwürste”. Ma zapobiegać obniżeniu jakości tego słynnego produktu.
Z czego składa się słynna kiełbaska? Przede wszystkim z odtłuszczonej wieprzowiny, a swój charakterystyczny posmak zawdzięcza dodatkowi majeranku. Jedyny słuszny sposób przygotowania to jej grillowanie. Wypracowano też charakterystyczny sposób podawania: kiełbaski zamawia się po trzy sztuki w bułce, a jako danie, z klasycznymi dodatkami (jeden zwykle w cenie): po sześć, osiem, dziesięć lub dwanaście.
Dodatki to zwykle chrzan, kiszona kapusta czy sałata ziemniaczana, dodatkowo pieczywo (zwykle w tej roli spotykaliśmy charakterystyczne precle).
Gdzie w Norymberdze warto spróbować słynnej kiełbaski?
1. Zum Gulden Stern
Według wszelkich źródeł najstarsza restauracja serwująca kiełbaski na świecie, mogąca się pochwalić tradycją sięgającą 1419 r. Mieści się w obrębie starego miasta, niedaleko Niemieckiego Muzeum Narodowego. Obecny właściciel nabył zrujnowany lokal w 1980 roku, odnowił i przywrócił w tym miejscu „kiełbaskowy biznes”. Historia ta jest wywieszona wraz z co ważniejszymi wycinkami z gazet w korytarzu prowadzącym do toalety ;-)Pod dumnym hasłem „So wie früher, nur bei uns! (Jak kiedyś, tylko u nas!)” zostało skonstruowane zwarte menu, w którym znajdziemy kiełbaski i kilka pozostałych dań kuchni regionalnej (np. golonka, frankońska zupa ziemniaczana, no i oczywiście strudel na słodko).
Trochę obawialiśmy się, czy tak popularna knajpka będzie mieć wolne miejsca w porze obiadowej – ale miejsc było dość sporo, a uśmiechnięta kelnera szybko nas „zagospodarowała”.
Wystrój stylizowany jest na karczmę, z drewnianymi stołami, sztućcami w glinianych dzbanach i kelnerach w tradycyjnych strojach – jednym słowem swojsko. Kuchnia jest półotwarta, goście bez problemu mogą obserwować grillowanie kiełbasek na ruszcie.
Zamówiliśmy zupę wspomnianą zupę ziemniaczaną (na rosole, posypana szczypiorkiem) oraz specjalności z grilla oczywiście. Jedno zamówienie to sześć kiełbasek wraz z kapustą (7,2 euro). Kiełbaski bardzo smaczne (niejednorodne kształty sugerowały rzeczywiście ręczne wytwarzanie), kapusta odpowiednio doprawiona,
Drugie zamówienie to Zweierlei czyli sześć kiełbasek i dwie polędwiczki oczywiście z grilla, serwowane z ziołowym masłem jako dodatek: sałatka ziemniaczana. Mięso idealne, masło świetnie pasowało do polędwiczek, a porcja sałatki ziemniaczanej była hojna.
Do każdego dania polecano nam świeże pieczywo, a wśród przypraw na każdym stole stoi musztarda. Poza wartością kaloryczną dla średniego drwala - nie mogliśmy na dania narzekać. Na realizację zamówienia czekaliśmy około 15 minut (od przyniesienia piwa). Obsługa była bardzo miła i pomocna.
Zum Gulden Stern, Zirkelschmiedsgasse 26, Norymberga
Godziny otwarcia: 11:00-22:00
2. Behringer Bratwursthäusle bei St. Sebald
Ta restauracja na pewno może się pochwalić doskonałym położeniem – o rzut beretem od rynku, niedaleko ratusza. Na tarasie i troszkę poniżej latem otwiera się ogródek. Wnętrze typowo karczmiane z dużym grillem, który jest centrum głównego pomieszczenia. Na stołach świeże bułeczki i precle – płacimy za to, co zjemy (a trzeba przyznać, że precle świetnie komponują się z piwem). Bardzo popularne miejsce wśród turystów, mieliśmy wrażenie, że szczególnie tych nie-niemieckoojęzycznych. Obsługa również kosmopolityczna: naszym kelnerem był Polak, a za grillem stała Chinka.Dobra wiadomość dla wszystkich, którym kiełbaski w lokalu posmakują: w oryginalnych puszkach różnych rozmiarów można je zakupić i zabrać ze sobą do domu (np. puszka 10 sztuk kosztowała 6 euro).
Zamówiliśmy oczywiście chrupiące precle, kiełbaski z domowym chrzanem (7,2 euro), sałatkę ziemniaczaną oraz danie pod tajemniczo brzmiącą nazwą "Saure Zipfel". Chrzan był bardzo ostry, kiełbaski odpowiednio ciepłe, a tajemnicze danie okazało się kiełbaskami gotowanymi w zalewie octowej z cebulą, liściem laurowym i zielem angielskim.
Sałatkę ziemniaczaną można by właściwie pominąć milczeniem, bo była po prostu mdła, jakby składała się tylko z ziemniaków i to jeszcze nie doprawionych. Porcja wyraźnie mniejsza od tej z „Zum Gulden Stern”. Na zamówienie czekaliśmy około 20 minut, za to piwo przyszło błyskawicznie, a kelnerzy stwarzali bardzo luźną atmosferę ;-)
Behringer Bratwursthäusle, Rathausplatz 1, Norymberga
Godziny otwarcia: 10:00-22:00
3. Praktycznie wszędzie: drei in wegla
Może i w restauracji można sobie wybrać ulubione dodatki, ale tak naprawdę jakość oryginalnej norymberskiej kiełbaski broni się sama, w bułce. Z musztardą lub bardziej nieortodoksyjnie z ketchupem. Zakupiona w zwykłej budce, które magicznie zauważa się najbardziej podczas wieczornych spacerów. Albo zamówiona na wynos w jednej z restauracji (prawie wszędzie, gdzie w menu są kiełbaski, jest taka możliwość). No i ta niemiecka praktyczność: po co, tak jak w hod-dogach, jeść jedną kiełbaskę, skoro w bułce zmieszczą się trzy.P.S. Jeśli chcielibyście odwiedzić w Norymberdze tylko jedną restaurację z kiełbaskami, polecam „Zum Gulden Stern” – ceny raczej wszędzie będą podobne, ale atmosfera odrobinę bardziej autentyczna.
***
Jeśli ktoś planuje w najbliższym czasie wizytę w Norymberdze, koniecznie powinien zahaczyć o oryginalną wystawę w Muzeum Miejskim Fembohaus. Do 29 marca 2015 r. można tam zwiedzić ekspozycje w ramach projektu: "9 cm Norymbergi. Kulturowa historia Norymberskiej Kiełbaski". Więcej info
***
A jeśli dla kogoś 9 cm to za mało to:
3 comments
Ciekawa relacja z pięknego miasta :-) Musimy też koniecznie wybrać się na te kiełbaski do tych miejsc, dzięki za relację! :-)
OdpowiedzUsuńZdjęcia zachęcające, dodam Norymbergę na wishlist do odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńKiełbaski skojarzyły mi się w pierwszym odruchu z Conchitą Wurst :D Nastawienie w gastronomii jest ważne, od niego zależy, ile dane nam będzie posmakować.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że poświęcasz swój czas na komentowanie mojego pisania ;-) dzięki! ;-)