Sałatka z płytkiego morza. Kuchnia Iwaszkiewiczów [recenzja]
wtorek, października 23, 2018
Są takie dania, którymi zaczynamy się interesować z powodu ich nazwy i właśnie do tej kategorii należy sałatka ... z płytkiego morza wymyślona przez Jarosława Iwaszkiewicza. Przepis na nią, a także wiele intrygujących ciekawostek i anegdot wokół stołu tego słynnego pisarza znalazłam w świeżo wydanej książce kulinarnej "Kuchnia Iwaszkiewiczów".
Żulejka do każdej nowej rzeczy w domu podchodzi z wielką ciekawością |
"Kuchnia Iwaszkiewiczów" autorstwa Marii Iwaszkiewicz, córki Jarosława Iwaszkiewicza, dziennikarki, pisarki i zarazem wielkiej miłośniczki sztuki kulinarnej, o której to chętnie pisze. Wcześniej ukazywały się np. "Gawędy o jedzeniu" (1967), "Gawędy o przyjęciach" (1975) czy "Z moim ojcem o jedzeniu" (1980) - i to z nich czerpano przy tworzeniu tej książki. Swój egzemplarz otrzymałam od Wydawnictwa Znak Literanova.
Szukając dzisiaj informacji o Pani Marii w Internecie, natrafiłam na cudny wywiad (monolog?), pełen wspomnień, szparagów i osławionych Skamandrytów. Jeśli macie czas - polecam! - posłuchajcie, z jaką lekkością i niesamowitą erudycją opowiada ona o gotowaniu jako rodzaju sztuki czy o związkach literatury i kuchni.
A wracając do książki: o ile w środku "Kuchnia Iwaszkiewiczów" zachwyca słowem, ciekawymi anegdotami, przemycanymi historyjkami rodzinnymi i niejednokrotnie dowcipnymi opisami, to na zewnątrz czaruje nas pieczołowite i eleganckie wydanie. Jest w niej sporo zdjęć i to nie tylko tych, ilustrujących potrawy, ale też tych, które budują klimat opowiadanych historii. Podoba mi się ogólne rozplanowanie treści: na ponad 270 stronach panuje przejrzystość i przestrzeń.
Dla kogo jest ta książka?
Dla wszystkich, którzy lubią książki kulinarne, które są czymś więcej niż tylko prostym zbiorem zdjęć i przepisów. Takie, które można wykorzystywać i w kuchni - gotując, jak i w wygodnym fotelu - po prostu czytając.
Sam Jarosław Iwaszkiewicz był interesującą i nietuzinkową postaci i ta książka tylko to potwierdza. Co ciekawe, podobno sam ... nie gotował! Za to dużo czasu poświęcał na wymyślanie rożnych potraw. I przyjęcia ;-)
Po szybkiej konsultacji z M., co ugotować, na placu boju zostały sałatka oraz ... kura ;-) I tutaj pojawił się impas decyzyjny, rozwiązany przy nieocenionym wsparciu instaprzyjaciół. W bardzo wyrównanym głosowaniu wybrali dla nas na obiad sałatkę z płytkiego morza.
Sam Jarosław Iwaszkiewicz był interesującą i nietuzinkową postaci i ta książka tylko to potwierdza. Co ciekawe, podobno sam ... nie gotował! Za to dużo czasu poświęcał na wymyślanie rożnych potraw. I przyjęcia ;-)
"z płytkiego morza"
Wertując książkę, od razu zwróciłam uwagę na kilka nieszablonowo zatytułowanych przepisów: kurę po literacku a'la Iwaszkiewicz, sałatkę z płytkiego morza również tegoż, zupa julianka i zupa "zacna", najłatwiejsze wykwintne ciasto czy baba "naprędce".Po szybkiej konsultacji z M., co ugotować, na placu boju zostały sałatka oraz ... kura ;-) I tutaj pojawił się impas decyzyjny, rozwiązany przy nieocenionym wsparciu instaprzyjaciół. W bardzo wyrównanym głosowaniu wybrali dla nas na obiad sałatkę z płytkiego morza.
I bardzo się z tego powodu ucieszyliśmy. Z początku miałam tu pewne obawy, czy sałatce nie będzie brakować jakiegoś bardziej wyrazistego sosu lub czy dam się tu przekonać do paluszków krabowych (nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz je jadłam..) - niestety w całym Lublinie (no dobra.. bądźmy uczciwi: w czterech sklepach) nie udało nam się znaleźć żadnej krabowej mrożonki czy chociażby marynowanego kraba w słoiczku.
Ale połączenie tych wszystkich świeżych smaków: kruchej sałaty (w zamyśle imitującej wodorosty), lekko chrupiącego groszku, letnich krewetek i prażonych orzechów, nie utopionych w żadnym ciężkim sosie naprawdę smakuje! To dobry pomysł na obiad czy kolację. Sprawdzi się też podczas spotkań z przyjaciółmi, bo jej wykonanie nie zabiera za dużo czasu.
Sałatka "z płytkiego morza" Jarosława Iwaszkiewicza
na podstawie "Kuchnia Iwaszkiewiczów" M. Iwaszkiewicz, 2018 (z drobnymi zmianami w wykonaniu)
Składniki:
- 100 g mięsa z kraba lub paluszków krabowych
- 100 g świeżych lub mrożonych krewetek koktajlowych
- 150 g świeżego lub mrożonego zielonego groszku
- 8 garści zielonej sałaty (ok. 350 g)
- 60 g orzechów włoskich
- 1 łyżka masła
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- sok z 1 cytryny
- sól, świeżo mielony lub tłuczony pieprz
Wykonanie:
- Jeśli używamy mrożonego groszku - włożyć go do garnka i zalać wrzątkiem, lekko osolić i odstawić na około 12 min. (groszek ma być miękki, ale dalej o zwartej konsystencji), przepłukać delikatnie zimną wodą.
- Orzechy posiekać i wstawić do rozgrzanego do temp. 160 C piekarnika na 15 minut. Lekko przestudzić.
- Rozgrzać na patelni łyżkę masła i przesmażyć na nim (3-4 min.) krewetki, lekko osolić i ściągnąć z ognia, przestudzić.
- Rozdrobnić mięso kraba lub pokroić w cienkie paski paluszki krabowe.
- Zieloną sałatkę drobno pokroić na wstążki.
- Układać wszystkie składniki warstwowo na talerzu/talerzach, zaczynając od sałaty, groszku, przez kraby i krewetki, na orzechach kończąc. Skropić całość hojnie cytryną i polać oliwą z oliwek. Posypać świeżym pieprzem.
* * *
To tylko jeden z wielu ciekawych przepisów w pięknie wydanej książce - a tutaj na przykład można ją znaleźć ;-) polecam bardzo, na prezent i nie tylko!
* * *
PS. Teraz szukam inspiracji na sałatkę z głębokiego morza, może macie jakieś pomysły? ;-)
2 comments
Ale pyszna sałatka :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńMięso z kraba a paluszki krabowe to oczywiście dwie różne sprawy... tak czy siak, przepis fajny. Z chęcią wypróbuję przepis i przeczytam książkę :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że poświęcasz swój czas na komentowanie mojego pisania ;-) dzięki! ;-)